wtorek, 31 grudnia 2013

Technikum informatyczne, a studia o tym samym kierunku.


Hej wszystkim!

Chciałam poruszyć ten temat od dłuższego czasu.
 Dla gimnazjalistów to odpowiedni moment na delikatne zorientowanie się w temacie, a dla maturzystów moim zdaniem to już ostatni dzwonek, gdzie można się wybrać.
Skończyłam technikum, wybrałam się na studia.
W trakcie tych dłuuugich wakacji dowiedziałam się o zdanej maturze, która pozwoliła mi iść dalej.  Pod koniec sierpnia dowiedziałam się o tytule technika informatyka

Może na sam początek coś dla młodszych roczników.
Jakie są różnice między liceum, a technikum?
Wiele osób nie docenia 4 letniego kształcenia na poziomie szkoły średniej jakim są bez wątpienia technika.
Ci którym nie chce się długo uczyć mogą oczywiście wybrać szkołę zawodową, gdzie mają się uczyć w zależności od szkoły 2-3 lata.
Miałam kontakt z osobami, które poszły do liceum i wymienialiśmy się spostrzeżeniami, jak idzie materiał i tak dalej.
Na początku było w miarę na podobnym poziomie. Jedna z koleżanek była na profilu humanistycznym i trochę szybciej omawiali lektury, ponieważ mieli więcej godzin języka polskiego.

Jeśli chodzi o matematykę to moim zdaniem w technikum jest jej za mało.
Przykładowo:
technikum informatyczne: dużo godzin biologi(2 godziny w tyg i chyba rok pozniej godzina), polski(w zaleznosci od roku, ale średnio 3-4h), matematyka 1 godzina lub 2 tygodniowo...
liceum:(w zależności od profilu) np. Znajomy skończył mat-fiz miał w klasie maturalnej 4 godziny matmy tygodniowo, ja 2 lub 1.
A reszta przedmiotów jest rożnie rozłożona - wpływ ogromny ma na to profil na jakim jesteśmy lub upodobania szkoły(jedna znajoma chodziła do liceum chemicznego, mimo iż miała profil humanistyczny to  była na takim samym poziomie chemia, co uczyła się inna znajoma na biol-chem).

Jeśli chodzi o zawodowe to jest ich kilka, i najwięcej odczuwa się ich w maturalnej klasie, gdzie bodajrze miałam 12h tygodniowo samych zawodowych(nie pamiętam dokładnie, ale coś koło tego).

Z tego co się zorientowałam to teraz doszła również nowa podstawa programowa i nowi technicy mają więcej zajęć w formie warszatów, a nie samej suchej teorii co było w moim przypadku.

Czego nauczyłam się w technikum?
Moim zdaniem wszystko zależy od nauczyciela. Jeśli będzie was potrafił zainteresować to pokochacie np. geografię, a dotychczas była wam obca. Ja byłam i jestem zła z chemii, fizyki, geografi - podejrzewam, że tak już zostanie i nikt nie odczarował mi tych przedmiotów. A wracając do tematu, to w technikum w pierwszej klasie zaintrygowało mnie programowanie. Mieliśmy fajnego sora, świeżo po studiach. Kodziliśmy wtedy w pascalu(wiem wiem, wiele osób hejtuję ten język programowania). Niestety, nie radził on sobie z uczniami  i nie przedłużyli mu etatu.

Póżniej zmienili mi nauczyciela i uważam tą zmianę za bardzo krzywdząca, ale nie będe się nad nią rozwodzić. W ostatniej klasie nie było podziału na grupy, bo spokojnie mieściliśmy się całą klasą w pracownii.
Moja grupa dostała nauczyciela, który wcześniej uczył 1 grupę - co za tym idzie nam się zmienił.
Widać było kto, kogo uczył gdyż niektórzy mieli ogromne braki, ja trochę nadrobiłam. Wzięłam się za maturę z informatyki(podejrzewam, że jeżeli otrząsnęłabym się szybciej np. na początku roku szkolnego to mogłabym napisać rozszerzoną).















Moje drogi idą i chcą iść w kierunku programowania.
Zabrałam się za studia, gdyż chciałabym bardziej się rozwinąć w tej dziedzinie.
Pierwszy rok studiów to praktycznie powtórki tego co nauczyłam się w technikum, z małymi wyjątkami.
Matematyka jest oczywiście na innym poziomie. I tutaj ubolewam bardzo, ale myślę, że przy odrobinie wysiłku i pomocy innych ludzi dam radę.
Na studiach zabrałam się za C++(powtórka z tech), i trochę c#.
Nie mogę doczekać się spotkań z SQL'a, liznęłam go trochę przy bazach danych i spodobał mi się, ale nie było go aż tak wiele by móc powiedzieć, że ogarniam go tak bardzo jak free pascala, albo c++.
Wiem wiem, większość odbiorców mojego bloga to dziewczyny, ale może i wsród nich będzie ktoś kto interesuję się informatyką.





Nie lubię kiedy ktoś szufladkuję ludzi. Trochę z feministycznych pobudek, które zamieszkały we mnie w czasach gimnazjum chciałam pokazać innym, że nie powinno się mówić iż kobieta nie nadaję się by pracować w męskim zawodzie.
Dodatkowo  za informatyką poprostu przepadam, jednakże chętnie podjęłabym się jakiejś pracy w której zarządza się ludźmi. Myślałam, kiedyś o organizacji imprez np. wesel.
Lubię ten dreszczyk emocji, ale też czasami pewne wydarzenia są nieuniknione i bywają stresujące, co źle działa na mnie. Ale jeśli człowiek, wiedziałby, że się przewróci to by się położył.


Uważam, że najlepszą postawą jeśli chcecie cokolwiek osiągnąć w życiu jest samodzielna realizacja swoich planów.


Ja należę do osób leniwych, i kiedy ktoś sam mnie nie zainteresuję np. nową technologią czy czymkolwiek to sama na to nie wpadnę i samej nie będzie mi się chciało uczyć od podstaw.
Jednak im jesteście starsi, tym bardziej inni ludzie nie chcą was "prowadzić za rączkę". Moim zdaniem właśnie nowy rok jest najlepszym momentem do wyznaczenia sobie celu, który pragniecie zrealizować.

W szkole średniej nauczyciele trzymają was za ręke, niektórzy należą do takich, że pozwolą wam w nieskończoność poprawiać dany przedmiot. Inni zmieszają was z błotem i dadzą dwa terminy, jeden na napisanie, drugi na poprawę.
Na studiach bywa różnie. Narazie w moim przypadku trwają obserwacje, ale tutaj jesteście skazani na siebie. Osoba, z którą macie zajęcia pokaże wam czego od was oczekuję, ale resztę musicie przyswoić sobie sami - wyćwiczyć, wymęczyć i tak dalej.












Spoglądając na kalendarz, pozostał miesiąc do sesji.
Trochę się jej obawiam, w ciągu ostatnich  kilku dni moją przyjaciółką stała się matematyka.
A Wy jakie macie wspomnienia z lat szkolnych/ studiowania?
A co najważniejsze:
Jak przeżyć SESJE?

W nadchodzącym nowym roku chciałabym życzyć Wam dużo szczęścia i wytrwałości w dążeniu do celu.


:*


środa, 25 grudnia 2013

Glinka czerwona+ świątecznie

Hej wszystkim w to świąteczne popołudnie!

Natłok obowiązków po raz kolejny nie pozwolił mi być bardziej konsekwentną w pisaniu postów.
Niedługo będę pisać postanowienia noworoczne i postaram się uzwględnić ten problem.
Niestety, tak już bywa, że czasami robi się coś kosztem czegoś.
Ale do rzeczy.
Ostatnimi czasy, jak to zwykle bywa zupełnie przez przypadek znalazłam coś interesującego.
Wcześniej kiedy poczytywałam o oleju kokosowym i innych drogocennych składnikach wpadłam na hasło "GLINKA CZERWONA"
Kilka słów o niej:
Glinka czerwona - jest bogata w krzem, żelazo, mangan, potas i tytan. Szczególnie dobrze wpływa na cerę tłustą i mieszaną, a jednocześnie wrażliwą. Jest najczęściej stosowana w przypadkach łagodzenia objawów trądziku różowatego. Systematyczne nakładanie kosmetyków z czerwoną glinką zapewnia uszczelnienie naczyń krwionośnych i zapobiega ich pękaniu. Jest polecana dla cer, które są wrażliwe i skłonne do zmian alergicznych. Regularne stosowanie tej glinki może dodatkowo wywołać efekt delikatnie opalonej skóry.
źrodło


Można jej używać do:
* maseczek
* mycia zębów i włosów
* kąpieli
i wielu wielu innych

Jak ja ją przygotowałam?
Po pierwsze kupiłam glinkę czerwoną, a do niej hydrolat(którego używam również jako tonik - twarz po nim jest bardzo przyjemna w dotyku).







Co daje hydrolat?

Odświeża, tonizuje, reguluje, wzmacnia, ochładza i rozjaśnia wszystkie typy skóry. Może być stosowany do całodziennego nawilżania cery i odświeżania makijażu zarówno latem jak i zimą.(źródło)
Hydrolat zawiera w swoim składzie : Destylat wodny z liści mięty + substancję konserwującą(Phenoxyethanol)

Jak zrobiłam maseczkę:
Przy użyciu kieliszka, który jest dołączony zazwyczaj do syropów odmierzyłam kolejno 5ml glinki, 10 ml hydrolatu. Przyznam szczerze, że powinnam użyć 5ml hydrolatu gdyż maseczka wyszła strasznie wodnista. Przy takiej mieszance wyszły około 3 porcje.(nałożyłam sobie, mamie i jeszcze zostało).
Nakładałam maseczkę patyczkiem kosmetycznym.



Twarz po lekkim wyschnięciu:





Jakie wrażenia?
Po pierwsze stanowczo bardziej szarpie buzie niż standardowe maseczki.
Kiedy delikatnie wyschnie mamy wrażenie jakby ktoś nas podszczypywał.
Ja swoją trzymałam 15 min.
Jak wyglądala buzia po zmyciu specyfiku?




Jeśli chodzi o zmywanie maseczki to pozbywałam się jej standardowo przemywając twarz wodą z kranu.
Niestety glinka nie rozpuszcza sie w wodzie i jej pozostałości doczyściłam hydrolatem.

Z racji większego przypływu gotówki oraz mojej chwilowej manii pozwoliłam sobie uzupełnić zapasy w postaci herbaty.



W swojej kolekcji posiadam mieszanki pod nazwą:
^ świąteczna gwiazdka
^ chopin
^ książe persji
^ egzotyczna
^ jesienne popołudnie
^ arktyczny ogień(z pieprzem!)
Są to herbatki czarne lub zielone.
Wcześniej piłam również czerwoną, ale nie złapałam jeszcze jakiegoś fajnego miksu.




















Czajniczek z herbatką ,,Świąteczna gwiazdka"


Internet, blogerzy, vlogerzy - byli zachwyceni woskami Yankee Candle.
Ja idąc za tą modą pozwoliłam sobie na ich zakup.



Dotychczas paliłam Loves me, Loves me not - "kocha mnie, nie kocha mnie"
I doszłam do wniosku, że to nie jest ściema. Rzeczywiście woski dają świetny zapach i są 2 razy bardziej intensywne po zapaleniu niż jak je wąchamy w formie stałej.
Po pierwszym zapaleniu zapach rozchodził się nie tylko po całym moim pokoju, ale i kiedy wchodziło się do mieszkania był wyczuwalny.
Kojarzy mi się on z polem pełnym kwiatów.



Tak wygląda rozpuszczony w kominku.
Po ponownym zapaleniu już jest mniej intensywny niz za pierwszym razem ale porównując go do tea lightów to kładzie ich na łopatki.

Udało mi się zdobyć woski w atrakcyjnej cenie(6zł) i to w moim mieście z czego również jestem zadowolona gdyż nie chciałam kupować kota w worku.

Po mani tworzenia steropianowych bombek czas na papierowe(ta stworzona przez moją mamę ).







Szkoda tylko, że w te święta nie ma śniegu - bo jak wiadomo to on tworzy ten wyjątkowy nastrój.
Pozostaje tylko napić się herbaty, rozgrzać wosk i posłuchać jednej z świątecznych piosenek.




Chciałabym życzyć wam szczęśliwych i radosnych świąt Bożego Narodzenia. Niech ten czas będzie odpowiedni na przemyślenie wielu spraw, na które nie zwracamy uwagi w dni powszednie.
Wesołych Świąt wszystkim!!
:*



sobota, 14 grudnia 2013

bombki + miszmasz tygodniowy


Hej! :)
Nareszcie skończył się ten zabiegany tydzień.
Obiecana notka. Nie próżnowałam w weekend i zabrałam się za decoupage.
Oto efekty mojej pracy:












Mój cały czas był ściśle związany z konferencją na której miałam zaszczyt zajmować się social media.
























wydarzenie



Oczywiście z moim szczęściem i nieumiejętnością bycia czasami asertywną mój grafik był wyjątkowo zagospodarowany.
Następnego dnia miałam Opłatek Wydziałowy, a jeszcze wcześniej 3 godzinną radę wydziału (grr!).
Niestety nie posiadam jeszcze zdjęć z całego wydarzenia.
W środę wzięło mnie na loczki . Efekty sami oceńcie.
Moje włosy zaraz po zakręceniu(po 3 myciu przestały być aż takie sztywne - wypsikałam chyba pół lakieru, ale inaczej w ogóle by się nie zakręciły)



Co u mnie?


Testuję aplikację w ramach zdalnych praktyk(niektóre są naprawdę głupie).
Kupuję kupuję.. <3
Zaprawiam się w boju przed zbliżająca się sesją(koniec stycznia) - a moimi wspomagaczami są niewątpliwe liczne kolokwia.


W przyszłym tygodniu postaram się zrobić jakąś specjalną notkę.
Śnieg w Lublinie tak szybko spadł, jak się roztopił. Mam nadzieję że,  na święta powróci bo niewątpliwie buduje on atmosferę związaną z tym czasem.








piątek, 6 grudnia 2013

Nowe decoupage - BOMBKI


Hej kochani!
Wybaczcie, że dawno nie pisałam ale pochlonęło mnie robienie bombek i chciałam je dokończyć(a nie pokazywać w połowie) dlatego dziś dopiero piszę.
W przyszłości chcę zrobić srebrną szyszkę.
Jak mijają wam mikołajki?
Ja wybieram się na wieczorną kawę/herbatkę.
A Wy? :)
Jako prezent od samej siebie zakupiłam sobie nauszniki w biedronce:



W przyszłym tygodniu będzie się działo jeszcze jeszcze więcej.. Rusza konferencja IT Academy Day i mam w środę opłatek. Postaram się wrzucić kilka zdjęć na bloga jeśli chcecie :).
No dobra wracajmy do tematu.
Na początku byłam zwyklą bombką:


Następnie zamieniłam się w ..:









Bombka z mikołajem jest dwustronna, z jednej strony jeden mikołaj z drugiej drugi. I należy teraz do mojego geniusza matematycznego(buziaki Dzasta :* ).
Mam kilka zamówień. Ogólnie sprawia mi to ogromną przyjemność i szczerze powiedziawszy brakowało mi decu.

W sobotę wybieram się po srebrną farbę i ewentualnie inne rzeczy.. więc w przyszłym tygodniu może znowu notka w stylu decoupage.

 Dziś na tyle.
Do następnego! ;)