Witam, po dłuższej przerwie.
Nareszcie udało mi się znaleźć czas i materiały by napisać notkę.
Na sam początek usprawiedliwie się jak zwykle: nowy semestr, nowy plan, a co za tym idzie zmienił się delikatnie mój dzień. Od poniedziałku do środy mam praktycznie codziennie do 17.30 z małymi wyjątkami(co drugi poniedziałek do 20.50). Oczywiście, żeby było śmieszniej mam też przerwy w ciągu dnia na których mogę pozwolić sobie pojechać do domu i zjeść obiad.
Jeśli chodzi o decoupage, to zaczęłam kilka projektów, a niektóre zostały przeze mnie ukończone.
Zakupy sprzed ostatniego tygodnia:
* Tusz Eveline Big Volume Lash czarny
* Odżywka Eveline Advance Volumiere 3w1
* Podklad Affinimat - nr 03 sand beige
* Lakier piaskowy od Lovely - nr 05
* Płyn do demakijażu Maybelline.
Miałam stworzyć tą notkę w środę, niestety mój internet nie domagał.
Można śmiało powiedzieć, że mamy przedwiośnie! :)
W ostatnim czasie sporo imprezowałam z powodu zdanej sesji. Teraz trochę kaszlę :(
W środę upiekłam babeczki:
Składniki:
* 2,5 szklanki mąki
* 3/4 szklanki cukru
* łyżka kakao
* pół kostki czekolady gorzkiej pokruszonej
* 2 jajka
* szklanka mleka
* szklanka oleju
* łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
* łyżeczka proszku do pieczenia
* pół łyżeczki chili
Wymieszać wszystko, a póżniej zapełnić 3/4 powierzchni foremki
i piec ok. 25 min w piekarniku nagrzanym do 180-200 stopni.
Przepis jest w całości mojego autorstwa.
W następną sobotę wybieram się do warszawy na szkolenie.
Dopiero rozpoczął się semestr, a w przyszłym tygodniu mam już 2 kolokwia!
Zostawiam was z piosenką, którą uwielbiam.
Żadna inna nie kojarzy mi się tak z filmem "Nigdy w Życiu", który uwielbiam.
Do następnego! ;)
piątek, 28 lutego 2014
wtorek, 11 lutego 2014
sesja, sesja i po sesji + serduszka
Hej ! :)
Indeks złożony, oceny wszystkie zdobyte - nadszedł więc czas odpoczynku.
Przez miniony tydzien nie dotknęłam decoupage i dzisiaj dorwałam się na dobre 3 godziny.
Nie mogłam się powstrzymać. Wczoraj uzupełniłam zapasy:
Udało mi się znaleźć, sklep który spełnia wszystkie moje potrzeby.
Jeszcze mam kilka rozpoczętych projektów. Uświadomiłam sobie, że mimo mojego słomianego zapału to jedną z moich pasji jest właśnie decoupage(którym zajmuję się odkąd zaczęłam prowadzić bloga). Włączyła mi się taka lekka mania i widzę jakaś rzecz, a następnie zastanawiam się jak można byłoby ją "upiększyć". Jestem świadoma, że nie tworzę jakiś arcydzieł, jednak to co robię sprawia mi ogromną przyjemność.
Teraz z różnych względów będe miała więcej czasu by się temu poświęcić.
Wielki szał, stres i tak dalej zacznie się pewnie miesiąc przed kolejną sesją.
Ten miniony semestr uzmysłowił mi, że w wielu przypadkach nie ma rzeczy niemożliwych. Jak zwykle, co za każdym razem jest zaskoczeniem. Codziennie poznaję życie w różnokolorowych barwach.
W weekend niestety chorowałam, a miałam napisać notkę. Teraz już wszystko się stabilizuję i myślę, że może nauczę się pisać regularne notki.
Po dzisiejszej eskapadzie w biedronce(pozdrawiam Cię Paulino, jeśli to oczywiście czytasz :D !), zwiększam swoje szanse jak mówił to Pan pracujący w tym sklepie.
Serduszko z złotą farbą, po bokach zastosowałam pastę(strasznie śmierdzi gorzej niż pasta do butów).
A teraz coś specjalnego, dla kogoś wyjątkowego.
Tutaj nie użyłam pasty po bokach z prostej przyczyny. Bałam się, że zniszczy mi efekt nad którym trochę pracowałam.
A co robię w walentynki?
13 lutego szykuję się impreza za zdaną sesję, resztę scenariusza sobie dopiszcie :).
Jestem zadowolona, że obok mnie są również uzdolnione osoby.
Przedstawiam wam sowę, zrobioną przez Justynę:
Sowa wykonana techniką Sutasz.
Moją mamę naszło na karteczki i tak powstały 3 łabędzie. Oto jeden z nich:
W związku z kilkudniowymi feriami będę miała czas by poczytać książkę, którą ostatnio wypożyczyłam:
Znacie?
Ostatnio chodzi za mną piosenka Ewy Farnej.
Miłego wieczoru :)
Indeks złożony, oceny wszystkie zdobyte - nadszedł więc czas odpoczynku.
Przez miniony tydzien nie dotknęłam decoupage i dzisiaj dorwałam się na dobre 3 godziny.
Nie mogłam się powstrzymać. Wczoraj uzupełniłam zapasy:
Udało mi się znaleźć, sklep który spełnia wszystkie moje potrzeby.
Jeszcze mam kilka rozpoczętych projektów. Uświadomiłam sobie, że mimo mojego słomianego zapału to jedną z moich pasji jest właśnie decoupage(którym zajmuję się odkąd zaczęłam prowadzić bloga). Włączyła mi się taka lekka mania i widzę jakaś rzecz, a następnie zastanawiam się jak można byłoby ją "upiększyć". Jestem świadoma, że nie tworzę jakiś arcydzieł, jednak to co robię sprawia mi ogromną przyjemność.
Teraz z różnych względów będe miała więcej czasu by się temu poświęcić.
Wielki szał, stres i tak dalej zacznie się pewnie miesiąc przed kolejną sesją.
Ten miniony semestr uzmysłowił mi, że w wielu przypadkach nie ma rzeczy niemożliwych. Jak zwykle, co za każdym razem jest zaskoczeniem. Codziennie poznaję życie w różnokolorowych barwach.
W weekend niestety chorowałam, a miałam napisać notkę. Teraz już wszystko się stabilizuję i myślę, że może nauczę się pisać regularne notki.
Po dzisiejszej eskapadzie w biedronce(pozdrawiam Cię Paulino, jeśli to oczywiście czytasz :D !), zwiększam swoje szanse jak mówił to Pan pracujący w tym sklepie.
Serduszko z złotą farbą, po bokach zastosowałam pastę(strasznie śmierdzi gorzej niż pasta do butów).
A teraz coś specjalnego, dla kogoś wyjątkowego.
Tutaj nie użyłam pasty po bokach z prostej przyczyny. Bałam się, że zniszczy mi efekt nad którym trochę pracowałam.
A co robię w walentynki?
13 lutego szykuję się impreza za zdaną sesję, resztę scenariusza sobie dopiszcie :).
Jestem zadowolona, że obok mnie są również uzdolnione osoby.
Przedstawiam wam sowę, zrobioną przez Justynę:
Sowa wykonana techniką Sutasz.
Moją mamę naszło na karteczki i tak powstały 3 łabędzie. Oto jeden z nich:
W związku z kilkudniowymi feriami będę miała czas by poczytać książkę, którą ostatnio wypożyczyłam:
Znacie?
Ostatnio chodzi za mną piosenka Ewy Farnej.
Miłego wieczoru :)
niedziela, 2 lutego 2014
Aktualizacja włosowa + decu
Hej wszystkim!
Życie chyba nigdy nie przestanie zadziwiać mnie w pewnych kwestiach.
Od piątku mam sesję, jutro czeka mnie egzamin z Wstępu do Informatyki.
Chciałabym się dzisiaj pochwalić moimi włosami po użyciu biovaxu. Myślę, że nadszedł już odpowiedni moment by sprawdzić czy ta odżywka rzeczywiście działa.
Więcej o odżywce przeczytacie w tym poście.
Włosy świeżo ścięte jakoś na początku stycznia
Moje włosy teraz:
Jak widać lekko podrosły.
Odżywkę stosowałam:
od 8 stycznia.
W następujących proporcjach:
* biovax + szampon barwa żurawinowy - 45 min.
* biovax + szampon filomed do wł. tłustych - 1h
* biovax + szampon filomed do wł. tłustych - 2h
* biovax + szampon filomed do wł. tłustych - 1h i 10min
* biovax + szampon love2mix organic chili - 1,5 h.
Oczywiście, najpierw myłam głowę i delikatnie osuszalam włosy ręcznikiem a następnie wmasowywałam odżywkę we włosy. Póżniej przy kąpieli zmywałam odżywkę strumieniem prysznica.
W trakcie moich testów 2 razy przepłukałam włosy rumiankiem.
Czy jestem zadowolona z odżywki biovax?
Tak. Włosy po jej użyciu są sypkie i fajnie się rozczesują.
Podoba mi się jej zapach i konsystencja.
Czy nadal będę jej używać?
Tak. Zużyłam dopiero 1/4 opakowania :)
Niestety nie mam czasu ostatnio ani czytać ani pisać, a w tamtym tygodniu stworzyłam tylko:
Pamiętacie opakowanie po kremie Bambino?
Nareszcie doczekało się przeróbki.
W tamtym tygodniu ruszyłam pudełko po twarogu i narazie jest w fazie tworzenia bazy(pomalowane na biało).
Znacie jakiś tani sklep z farbami akrylowymi?
Niestety ta srebrna jest już prawie skończona.
A jeśli chodzi o studia, to ćwiczenia zaliczone.
Zostały tylko 3 egzaminy na sesji :).
Wstawiam jedną z tych piosenek których z przyjemnością słucham:
Ah ten Rogucki <3 :).
Miłej niedzieli :).
Życie chyba nigdy nie przestanie zadziwiać mnie w pewnych kwestiach.
Od piątku mam sesję, jutro czeka mnie egzamin z Wstępu do Informatyki.
Chciałabym się dzisiaj pochwalić moimi włosami po użyciu biovaxu. Myślę, że nadszedł już odpowiedni moment by sprawdzić czy ta odżywka rzeczywiście działa.
Więcej o odżywce przeczytacie w tym poście.
Włosy świeżo ścięte jakoś na początku stycznia
Moje włosy teraz:
Jak widać lekko podrosły.
Odżywkę stosowałam:
od 8 stycznia.
W następujących proporcjach:
* biovax + szampon barwa żurawinowy - 45 min.
* biovax + szampon filomed do wł. tłustych - 1h
* biovax + szampon filomed do wł. tłustych - 2h
* biovax + szampon filomed do wł. tłustych - 1h i 10min
* biovax + szampon love2mix organic chili - 1,5 h.
Oczywiście, najpierw myłam głowę i delikatnie osuszalam włosy ręcznikiem a następnie wmasowywałam odżywkę we włosy. Póżniej przy kąpieli zmywałam odżywkę strumieniem prysznica.
W trakcie moich testów 2 razy przepłukałam włosy rumiankiem.
Czy jestem zadowolona z odżywki biovax?
Tak. Włosy po jej użyciu są sypkie i fajnie się rozczesują.
Podoba mi się jej zapach i konsystencja.
Czy nadal będę jej używać?
Tak. Zużyłam dopiero 1/4 opakowania :)
Niestety nie mam czasu ostatnio ani czytać ani pisać, a w tamtym tygodniu stworzyłam tylko:
Pamiętacie opakowanie po kremie Bambino?
Nareszcie doczekało się przeróbki.
W tamtym tygodniu ruszyłam pudełko po twarogu i narazie jest w fazie tworzenia bazy(pomalowane na biało).
Znacie jakiś tani sklep z farbami akrylowymi?
Niestety ta srebrna jest już prawie skończona.
A jeśli chodzi o studia, to ćwiczenia zaliczone.
Zostały tylko 3 egzaminy na sesji :).
Wstawiam jedną z tych piosenek których z przyjemnością słucham:
Ah ten Rogucki <3 :).
Miłej niedzieli :).
Subskrybuj:
Posty (Atom)