Dzisiejszym bohaterem notki zostało pudełko Pauliny, które dosusza się z kolejnej warstwy lakieru na balkonie. . Dostałam je do zrobienia w tym samym czasie, co poprzednie pudełeczko, ale kuferek był sprawą priorytetową, ponieważ był na prezent i "goniły mnie terminy". Czy było warto tyle czekać? Sami oceńcie ;)
Pudełko było zalane w środku(niegrzeczna Paulino!) - zaplotłam z papierowej wikliny podstawkę.
Całość pudełka jest pomalowana na biało, zalakierowana. Na górze jest baletnica - z papieru ryżowego, dodałam trochę brokatu na jej kieckę.
Niektórzy nie wierzą, że to ja robię te wszystkie różności... Tu macie wygrzebaną z cyfrówki fotkę zrobioną przez Ojca(lubi mi czasami przeszkadzać :D ).
Nie ma to jak skończyć książkę o katastrofie lotniczej, a zobaczyć później wiadomościach, że samolot zderzył się z górami za sprawą zastępcy pilota, który zdaniem tych wszystkich osób analizujących niedługo miał stracić wzrok i cierpiał na głęboką depresję.
Jeśli mówimy o katastrofie lotniczej to mam na myśli książkę "Troje". Chciałam trochę odskoczyć od typowych romansów paranormalnych i przeczytać dobry thriller/kryminał. Teraz chcę wrócić do starych nawyków, chociaż książka mi się podobała to zdecydowanie zginęło w niej zbyt dużo osób..
Mój stosik z biblioteczki, nie ma na nim "Zaczekaj na mnie"- które przeczytałam w połowie(jutro pewnie skończę).
"Troje" to 21 książka przeczytana w tym roku. Pędzę jak burza! :DUdaję mi się być w miarę systematyczną w pisaniu notek, dlatego postanowiłam zrobić 2 wyzwania w kwietniu.. W zasadzie jedno z nich będzie się ciągnęło przez kolejne 3 miesiące - mianowicie 100happydays, to krótsze - o ile się sprawdzi to liczenie przeczytanych stron w danym miesiącu. Zobaczymy jak mi się to uda, pewnie po świętach zaniedbam czytanie ponieważ zaczyna się okres kolosów, które chciałabym zaliczyć na pozytywną ocenę(ten semestr jest okropny!).
Jeśli chodzi o to co dzieję się u mnie, to czytam czytam i jeszcze raz czytam. Chodzę na uczelnię, a w piątek udało mi się ruszyć moje 4litery i wyjechać na wycieczkę rowerową. Niestety na drugi dzień nie było takiej ładnej pogody i od dwóch dni siedzę w domu i nadrabiam książkowe zaległości. Dzisiaj posprzątałam trochę w notatkach, na szczęście to lekkie przeziębienie delikatnie ode mnie ucieka.. Chciałabym już tą piękną pogodę, żebym mogła pojechać rowerem w jakieś odludne miejsce i czytać na świeżym powietrzu.
Nie mogę się doczekać wyjścia ze znajomymi 9 kwietnia, ponieważ nareszcie pójdziemy potańczyć!
Brakowało mi tego, a nie dało się niestety po samej sesji niczego zorganizować. Z wyjątkiem jednego wyjścia przed ostatnim egzaminem.
Mam wrażenie, że znowu uciekam przed myślami - w świat książek. Zrobił się ze mnie delikatny mol książkowy i weekendowy Hikikomori :P.
Podobno całkiem nieźle się wypowiadam, więc postaram się pewnego dnia na nieco dłuższą notkę w której poruszę wybrany przez siebie temat...
To na tyle, nie przedłużając tej notki..
Buziaki!
Pudełko wyszło śliczne. Ciekawy pomysł z tą papierową wikliną, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Żadnej z książek nie znam.
OdpowiedzUsuńJakie cudne rzeczy robisz <3 Mnie ostatnio wzięło na jajeczka DIY (te z cekinami i szpilkami), ale takich kuferków chyba bym nigdy nie zrobiła :D
OdpowiedzUsuńPrzepiękne pudełeczko! :)) Na tą chwilę przerwałam czytanie "Troje", lecz niedługo do niej powrócę. Również liczę na lepszą pogodę, ostatnio co się wybieram biegać to jest albo brzydka pogoda, albo jestem chora. Takie zrzędzenie losu...
OdpowiedzUsuńMiłej nocy! ;)